W czasie niemieckiej okupacji polskie gospodynie musiały wykazać się nie lada pomysłowością, najpierw żeby zdobyć żywność, potem żeby z właściwie niczego przygotować posiłki dla rodziny. Brakowało wszystkiego, nieliczne produkty, które można było dostać w systemie kartkowym były podłe jakościowo a ich ilość niewystarczająca do przeżycia. Mimo zakazów kwitł czarny rynek, na którym można było dostać prawie wszystko, jednak za często za astronomiczne pieniądze. Dlatego stosowano szereg zamienników: cukru, jajek, mięsa, miodu, mąki, chleba, masła... Żeby wyczarować z nich coś zjadliwego trzeba było naprawdę nieźle się nagłowić.
Autorka postanowiła pokazać czasy wojny i okupacji nie od strony polityki czy bohaterskich czynów, ale od tej prozaicznej ale będącej podstawą przetrwania. Pozwala poznać zaplecza restauracji i knajpek, tajniki szmuglerów i sposoby na uprawy i hodowlę w mieście.
Okupacja od kuchni to świetnie pokazany kawałek historii przez opowieści tych którzy przeżyli okupację okraszony wycinkami z gazet i ogłoszeniami, a do tego oryginalne przepisy z ówczesnych poradników oraz te zachowane w rodzinnych opowieściach. Korzystając z tych ostatnich można samemu przygotować np.tort z fasoli, budyń z kapusty albo najprostszą zupę na świecie do której potrzebne są tylko dwa składniki.
Najbardziej poruszające są historie z powstania warszawskiego, kiedy każde mięso było na wagę złota - gołębie, koty, szczury. Ponoć generał Bór-Komorowski został ugoszczony w jednej z powstańczych garkuchni kotem w śmietanie. Zdobycie warzyw z miejskich działek wiązało się z nie mniejszym ryzykiem jak walka na barykadach.
Polecam książkę fanom ciekawostek historycznych, nie będziecie zawiedzeni.
Komentarze
Prześlij komentarz
Wszelkie obraźliwe komentarze i nieeleganckie reklamy będą usuwane.